"Wy nawet nie jesteście w stanie zrozumieć, jak on go nienawidzi". Ujawniono kulisy nagonki na Obajtka

Dodano:
Prezes PKN Orlen Daniel Obajtek podczas konferencji prasowej w Gdańsku Źródło: PAP / Marcin Gadomski
Ta samonakręcająca się machina lokalnych oskarżeń zawładnęła mediami III RP, by stać się wreszcie głównym orężem w walce z szefem PKN ORLEN – piszą dziennikarze ujawniający kulisy nagonki na Daniela Obajtka.

Od dłuższego czasu "Gazeta Wyborcza" regularnie publikuje artykuły mające uderzyć w prezesa PKN Orlen Daniela Obajtka. Po jednej z kolejnych publikacji sam zainteresowany zapowiedział podjęcie kroków prawnych wobec dziennika Adama Michnika. "Kolejny raz Gazeta Wyborcza feruje własne wyroki. Konfabulacje gangstera mające na celu złagodzenie kary uznaje za bardziej wiarygodne niż ustalenia prokuratury i wyroki niezależnych sądów. Dość pomówień. Podejmuję kroki prawne" – pisał niedawno Obajtek na Twitterze.

"Zadawniony zatarg w Pcimiu"

O kulisach nagonki przeprowadzonej pod szyldem "dziennikarstwa śledczego" pisze serwis TVP.Info. "Pretekstem do ataku był zadawniony zatarg w niewielkim Pcimiu. Konsekwencją – powstrzymanie fuzji Orlenu z Lotosem" – wskazują w swoim tekście Marcin Mamoń, Wojciech Mucha i Wojciech Wybranowski.

Według dziennikarzy, cała akcja wymierzona w prezesa Orlenu ma swój początek w Stróży, miejscowości położonej nieopadal Pcimia, w której siedzibę ma należąca do braci Romana i Józefa Lisów firma "Elektroplast". Bo to właśnie - jak podkreślają autorzy tekstu - Roman Lis, daleki krewny dzisiejszego prezesa PKN Orlen ma być wielkim "poruszycielem" tzw. sprawy Obajtka.

"Zaczął się mścić, a jest mściwy chorobliwie"

"W okolicy o stojącym na czele firmy Romanie Lisie nieoficjalnie mówi się, że choć jeszcze niedawno zasiadał w radzie parafialnej, fundował też wyposażenia do miejscowego kościoła, to w życiu zawodowym jest bezwzględnym biznesmenem, który wymaga maksymalnej lojalności i podległości od swoich najbliższych współpracowników" – czytamy. Rozmówcy TVP.Info uważają, że to właśnie ten fakt jest źródłem konfliktu pomiędzy Lisem, a jego byłym pracownikiem Danielem Obajtkiem.

Jeden z pracowników Elektroplastu mówi dziennikarzom wprost: "Wy nawet nie jesteście w stanie zrozumieć, jak on go nienawidzi". Tłumaczy, że nienawiść ta miała swój początek w momencie, gdy obecny szef Orlenu został wójtem. – Wówczas Roman myślał, że będzie mógł nim sterować, jako swoim byłym pracownikiem, że zaczną się dla firmy "złote żniwa". Gdy tak się nie stało, zaczął się mścić, a jest mściwy chorobliwie – podkreśla.

Groźby Lisa pod adresem Obajtka

W tym kontekście znamienne zdaje się pismo Prokuratury Rejonowej w Myślenicach z 31 grudnia 2013 r. do którego dotarli dziennikarze. Chodziło o prowadzone wówczas postępowanie ws. gróźb karalnych kierowanych przez Lisa pod adresem Obajtka. W aktach śledztwa ma być mowa m.in. o próbach sterowania wójtem przez jego dalekiego krewnego.

"Świadkowie potwierdzili informacje o próbach uzyskania wpływu na jego decyzje oraz rodzący się z czasem coraz ostrzejszy konflikt między wójtem, a Romanem Lisem, który w samodzielności decyzyjnej wójta i jego nieugiętości upatrywał braku wdzięczności i lojalności" – stwierdza prokurator Anna Kowalska. Ta sama prokurator umorzyła postępowanie, argumentując że groźby wysuwane przez Lisa nie mogły stanowić realnie zagrożenia dla życia, bo "Lis musiał sobie zdawać sprawę, że gdyby coś stało się Obajtkowi, to sam byłby pierwszym podejrzanym".

Autorzy tekstu zwracają uwagę, że po odejściu Obajtka z Elektroplastu, Lis wystawił mu pozytywną opinię. Jak teraz się z tego tłumaczy? – On wymusił to na mnie! Wymusił! – podkreśla. Jak dodaje, dopiero później dowiedział się, że Obajtek go okradał. Skąd powziął taką wiedzę? I tu dziennikarze dochodzą do drugiej postaci związanej z Pcimiem.

"Główne oręże walki z prezesem Orlenu"

"Źródłem takich rewelacji był dla Lisa m.in… ekswójt Pcimia Andrzej Padlikowski i… 'Gazeta Wyborcza'" – czytamy. Tymczasem Padlikowski ma powody, aby za Obajtkiem nie przepadać. "Za pierwszym razem, w 2006 r. przegrał z nim różnicą 12 proc. A później? Nie było już czego zbierać, bo pcimianie pokochali przyszłego szefa Orlenu. I tak w 2010 r. był jedynym kandydatem – 86 proc głosowało 'za' – a cztery lata później zdobył 84 proc głosów" – przypominają dziennikarze i zwracają uwagę, że to właśnie były wójt Pcimia był w ostatnim czasie jedynym autorem krytycznych wobec Obajtka słów, które można oficjalnie usłyszeć w Pcimiu.

"Powtarzał je potem Roman Lis, i odwrotnie. I to ta samonakręcająca się machina lokalnych oskarżeń zawładnęła mediami III RP, by stać się wreszcie głównym orężem w walce z szefem PKN ORLEN" – wskazują.



Źródło: TVP Info
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...